wtorek, 24 lipca 2012

Chapter One.

"jestem nastoletnim frajerem, kochanie."

Louis.
Po jej wyjściu siedziałem jeszcze chwilę na krańcu łóżka, czując zaciskający się na żołądku węzeł. Przetrawiałem w głowie wszystkie ogarniające mnie uczucia, zastanawiając się skąd przyszły. To nie było pierwsze przelotne spotkanie z nowo poznaną dziewczyną, a dopiero dziś przeszyła mnie ta nić niepewności. Przecież nigdy nie zastanawiałem się co czują wychodząc z mojego mieszkania, a teraz przychodzi mi tylko jedna, oczywista odpowiedź. Wstyd, na który żadna z nich nie zasługuje. To przecież młode dziewczyny dopiero wkraczające w dorosłość, szukające swojego miejsca. Dlaczego daje im złudne poczucie bezpieczeństwa? Dlaczego przez chwilę w moich ramionach czują się dobrze by potem z wstrętem do siebie zniknąć z mojego życia? Leniwie podniosłem się podchodząc do okna. Co jeśli płaczą? Mama od zawsze wpajała mi myśl, że żadna z kobiet nie zasłużyła na łzy. Byłem pewien, że tego przestrzegam, teraz zdaje mi się, że błędnie. Raniłem je sprawiając sobie radość, ale to było przecież najlepsze wyjście. Zero zobowiązań, zero poświęceń, całkowity brak zaangażowania. Opcja idealna dla zniszczonego emocjonalnie dwudziestolatka, czy może jestem zwykłym łamaczem serc?
Pozwalając umysłowi na odpoczynek boso ruszyłem w stronę lodówki wyciągając karton z mlekiem. Mimo wieczornej godziny poczułem jakbym dopiero się obudził. Zerknąłem kątem oka na zegarek zdając sobie sprawę, że została niecała godzina do corocznego spotkania, a ja paraduje nago po słabo oświetlonym mieszkaniu. Decydując się na szybki prysznic zamiast kąpieli wskoczyłem do kabiny czując chłodne krople spływające wzdłuż ciała dając upragnione oczyszczenie. Nagle dźwięk komórki zagłuszył płynącą wodę. Przeczesałem dłonią mokre włosy drugą w tym czasie wycierając o przewieszony ręcznik. Na wyświetlaczu widniało jedno nieodebrane połączenie pochodzące od Eleanor. Nim zdążyłem wybrać jej numer zadzwoniła po raz kolejny.
- No, cześć. - Powiedziałem lekko ochrypłym głosem, albo Londyn, albo papierosy mi nie służą. Oby to pierwsze, znacznie łatwiej się uwolnić.
- Wiem, że się spóźnisz, ale mógłbyś zajechać po Ninę? Dobrze wiesz, że ma najdalej do Liam'a a uparta jędza nie zadzwoni po taksówkę. - Powiedziała półgłosem. Z pewnością jest jeszcze w pracy co znaczy, że w jej otoczeniu właśnie kręci się owa uparta jędza, a zarazem jedna z najbardziej kruchych dziewczyn jakie przyszło mi spotkać. Poznałem ją dzięki Niallowi. Gdy pierwszy raz zobaczyłem jak przechodzi przez próg miałem ochotę złapać ją w pasie i zanieść dalej aby nie zrobiła sobie krzywdy. Już z daleka wyglądała na delikatną, a blond włosy, jasna cera i melodyjny głos jeszcze mnie w tym utwierdzał. W sumie nie tylko one. Do dziś pamiętam pierwszą i ostatnią jak dotąd poważną kłótnię. Zapłakana wybiegła z mieszkania, później zrobiła coś co wymagało dużego poświęcenia i braku jakiegokolwiek szacunku do siebie. Przeprosiła mnie. Mimo to, że tylko ja byłem winny, spokojnie mnie przeprosiła zrzucając wszystko na siebie. Stwierdziła, że jestem częścią jej jak reszta przyjaciół i nie wyobraża sobie dnia beze mnie. Miałem ochotę nawrzeszczeć na nią, że powinna nauczyć się samodzielności, jednak gdy utkwiła we mnie swoje bezbronne spojrzenie jedyne co mogłem zrobić to przytulić do siebie, by poczuła się bezpieczna. Tak, to jedna z niewielu osób o które naprawdę chcę się troszczyć. Z kolejną właśnie rozmawiałem przez telefon. - Proszę, ja zabieram się z Harrym i Seleną, bo najpierw jadą odłożyć jej bagaż więc mają po drodze..
- Nie ma sprawy. - Zapewniłem, czując się odpowiedzialny za osiemnastolatkę. To chyba logiczne, że nie pozwolę jej iść w nocy, samej przez pół miasta, aż takim idiotą nie jestem.- Powiedz jej aby była gotowa..
- W tym problem.. - Przerwała niepewnym głosem.
- Nic o tym nie wie tak? - Spytałem ledwo powstrzymując śmiech. Eleanor mruknęła coś na wzór potwierdzenia. Mogłem się tego spodziewać.
- Dobrze wiesz jaka jest. Nie będzie chciała jechać, a tak, nie będzie miała już żadnego wyjścia, ładnie to wymyśliłam. - Byłem pewien, że właśnie w tym momencie jej kąciki ust delikatnie unoszą się w specyficzny sposób ku górze. Lekko zakłopotany, ale uroczy. Tak, to jeden z jej najładniejszych uśmiechów.
- Okej, widzimy się u Liama, za pół godziny?
- Oczywiście, właśnie kończę zmianę. Nie mogę się doczekać. - Mruknęła i nacisnęła czerwoną słuchawkę, a ja wróciłem do przygotowań. Nasunąłem na ciało czarną koszulkę, niebieskie, przylegające spodnie, po czym delikatnie pokropiłem się perfumami. Dobry wygląd to podstawa, przynajmniej w tym wieku. Gdy byłem już gotowy przerzuciłem przez ramię czarną skórę, zawiązałem buty i ruszyłem do samochodu. Nina nie mieszkała za daleko, więc jeśli dobrze pójdzie to nawet nie powinniśmy się spóźnić. Poprawiłem po raz ostatni włosy i odpaliłem auto ruszając dobrze znaną mi trasą. W oknie blondynki wciąż paliło się światło, co dobrze wróżyło. Przynajmniej nie muszę szukać jej po mieście. Nagle drzwi się otworzyły a pogrążone w ciemności schody okryte zostały światłem z korytarza. Zdawałoby się, że dziewczyna zmieniła się diametralnie w ciągu tak krótkiego czasu. Nie miała na sobie za dużego swetra, który dodawał jej uroku. Wyglądała dziś wyjątkowo.. seksownie? Może to złe określenie dla przyjaciółki, ale takie właśnie było moje pierwsze wrażenie. Czarna sukienka na szerokich ramiączkach, brązowy, cienki pasek podkreślający talię, jeansowa, nieco za duża koszula, czarne buty na obcasie i nierozłączny kapelusz. To jedyne co się nie zmieniło, prócz potarganych blond włosów. Ciekawe czy wciąż pachną jabłkiem. Dziewczyna zauważyła mnie dopiero na czwartym stopniu, gdzie zatrzymała się jakby planując ucieczkę. Otworzyłem drzwi pasażera próbując zachęcić ją do wyjścia. Zaśmiała się kręcąc głową jakby nie dowierzała i z rezygnacją wypisaną na śnieżnobiałym uśmiechu dotarła zajmując miejsce obok mnie.
- Eleanor? - Spytała próbując się opanować. Skinąłem głową odpalając samochód.
- Nawet gdybym spróbował skłamać i tak byś mi nie uwierzyła, znasz ją. - Uśmiechnąłem się, tak każdy wie jaka jest El, uparta bardziej niż mogłoby jej się wydawać.
Harry.
Zawsze na tych spotkaniach zdaje sobie sprawę jak bardzo brakowało mi ich obecności. Mruczenia Perrie, która delikatnie obejmowała Zayn'a. Śmiechu Eleanor bijącej się z Niall'em o ostatnią puszkę koli, która pewnie i tak wyląduje na ziemi. Spojrzenia Louisa na walczącą z Danielle o swój kapelusz Ninę. Nikt nie wie dlaczego tak na nią patrzy. Niby są dla siebie tylko przyjaciółmi i każdy w to wierzy, jednak w jego sposobie przyglądania jest pewna fascynacja. Oczywiście, dziewczyna jest urocza i naprawdę śliczna jednak nikt inny z naszej grupy tak na nią nie patrzy. Jakby próbował ją zapamiętać, każdy jej szczegół, ale co ja tam wiem. Brakowało mi nawet Liama siedzącego za blondynką i proszącego aby pozwoliła mu znów spotkać się z Ed'em. Ed to żółw Nesbitt który jest obiektem westchnięć Payne'a od stycznia 2010, przynajmniej tak mi się wydaje.
Cała nasza grupa zebrała się trzy lata temu gdy jako ostatnia dołączyła Eleanor i do tej pory nie żałuję żadnej chwili. Były kłótnie, wrzaski, trzaskanie drzwiami, ale jesteśmy rodziną. Ja jestem częścią ich, oni są częścią mnie i zdaję się, że nikt tego nie żałuje. Nagle poczułem jak ktoś bawi się moimi włosami. Podniosłem wzrok zauważają Selenę. Nie kochałem jej, to jest pewne, jednak była dla mnie najważniejsza. Ciemne, pokręcone włosy opadające na odkryte ramiona. Bladoróżowa sukienka połączona z czarnymi butami i złotym naszyjnikiem wyglądała na niej idealnie. W sumie, wszystko wyglądało na niej idealnie.
- Przyglądasz się im jak pedofil. Nie widzieliśmy się tylko dwa miesiące, a torturujesz ich wzrokiem. - Zaśmiała padając na moje kolana. Objąłem ją w pasie spoglądając w ciemne oczy. - Ah tak, teraz mnie będziesz torturował mam rozumieć? - Spytała unosząc jedną brew. Nie każdy tak potrafi.
- Jesteś zwyczajnie zazdrosna, że nie patrzę na ciebie tak codziennie, jednak wybacz, że po kilku minutach tracisz na uroku. - Zaśmiałem się. Dziewczyna udała oburzoną i zeszła ze mnie odwracając się plecami w moją stronę. Delikatnie przejechałem dłonią wzdłuż jej pleców. Zadrżała. Mimo tak mocnego charakteru wciąż była zwykłą dziewczyną. - Zasłaniasz mi widoki złotko.. - Mruknąłem.
- Przykro mi, znajdź sobie inne. - Odpowiedziała przy okazji unosząc w moją stronę środkowego palca. Nie mogąc się powstrzymać podniosłem się i złapałem ją jakbym chciał przenieść ją przez próg, tuż po naszym ślubie. - Schudłaś? - Spytałem niepewnie.
- W końcu ktoś zauważył! - Krzyknęła zadowolona. Mi nie było tak do śmiechu, już przed wakacjami miała lekką niedowagę. Ile może ważyć teraz? Odstawiłem ją na ziemię lustrując wzrokiem. Sukienka perfekcyjnie zakrywała widoczne kości.
- Dobra, pijemy coś? W końcu trzeba to jakoś.. świętować? To pierwszy rok gdy wszyscy mamy skończone osiemnaście lat. - Spojrzał znacząco na Ninę która zmrużyła oczy jakby i tak miała to gdzieś. Później skierował wzrok na mnie. Tak, tylko nasza dwójka odstawała. Sam Louis miał prawie dwadzieścia jeden lat, Eleanor wraz z Seleną w wakacje skończyły dwadzieścia, Zayn dobił do dziewiętnastu, tak samo jak Niall, Perrie i Liam, a Danielle jako dwudziestoczterolatka pełniła rolę najstarszej. Chociaż wcale na to nie wyglądało. Jej chłopak był chyba najodpowiedzialniejszą osobą z całej naszej paczki. Tak, to zdecydowanie Liam. - Kto jest za? - Odezwał się znów Louis wyciągając z tylnej kieszeni portfel. Dziewczyny były wyjątkowo zadowolone z jego propozycji. I sądząc po minie Calder tylko czekały aż któryś z nas to zaproponuje. Z mężczyzn tylko Liam zdecydował, że nie będzie pić. Jutro ma trening i chce jakoś wyglądać. Z całego serca życzę mu powodzenia. Tylko żeby ktoś tego jutro nie żałował.

4 komentarze:

  1. zajebisty ;D dodawaj szybko następny ;)
    zapraszam do siebie :
    http://our-story-of-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo ♥ Przejrzałam już tysiące blogów, czytałam i zwykle załamywałam się inteligencją dzisiejszych nastolatków, a w twoim opowiadaniu zakochałam się od razu, jak najszybciej dodaj kolejny rozdział < 33 /kajmell

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu cudo. Oddaj mi talent. Proszę... :D
    Perfect jak zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę genialne. Świetnie opisujesz, piszesz ;)Podoba mi się i już nie mogę się doczekać dalszego ciągu... ;>

    OdpowiedzUsuń