czwartek, 26 lipca 2012

Chapter Two.

"po prostu bądź szczery.."

Nina.
Otworzyłam delikatnie oczy zauważając pochłonięty w mroku pokój. Powoli, czując przeszywający ból całego ciała przesunęłam wzrokiem po zasłoniętych roletach, zdając sobie sprawę, że z pewnością nie jestem u siebie w mieszkaniu. Uniosłam się na łokciach jednak zmęczona znów padłam na poduszki próbując przypomnieć sobie wczorajszą noc. W myślach pojawiła się jedna wielka pustka. Może zimny prysznic przywróci mnie do porządku, o tak tylko tego teraz potrzebuję. Szukając na oślep komórki którą po raz pierwszy zabrałam ze sobą, natrafiłam na coś, a raczej na kogoś. Obróciłam wzrok zauważając leżącego obok i śpiącego w najlepsze Louisa, a więc to jego mieszkanie. Nie chcąc go budzić powoli zsunęłam się z łóżka, przecież dobrze znam drogę do łazienki. Położyłam rękę na biodrze zastanawiając się nad wyjściem, gdy poczułam nagą skórę. Przejechałam dłońmi wzdłuż swojego ciała wnioskując, że jestem rozebrana. Szybko zabrałam wiszącą na krańcu łóżka kapę i owinęłam się nią. W głowie zaczęło układać się tylko jedno wytłumaczenie, ale nie możliwe, aby do czegokolwiek doszło to przecież.. Oczy mimowolnie zaczęły mi się szklić. Liam nie pozwoliłby mi abym poszła do łóżka z najlepszym przyjacielem, prawda? Co jednak jeśli to nie on nas tu odprowadził? Co jeśli wszystko wyrwało się spod jego kontroli? Szybko dostałam się do szafy zakładając męską koszulkę sięgającą mi do połowy uda.
- Nina? - Spytał lekko ochrypły głos. Odwróciłam się zauważając siedzącego na krańcu łóżka chłopaka lustrującego mnie wzrokiem. Boleśnie lustrującego mnie wzrokiem. Nie mógł chociaż udawać, że śpi? - Wychodzisz? - Ciągnął podnosząc się z miejsca. Ruszył w moją stronę delikatnie odgarniając pojedynczy kosmyk włosów za ucho. Nie wytrzymałam. Z premedytacją uderzyłam go w twarz słysząc satysfakcjonujący odgłos. - Za co?! - Wrzasnął odsuwając się na krok.
- Za co? -  Powtórzyłam i szybkim ruchem starłam jedną z płynących po policzku łez. - Za to, że zamiast przyjaciółki stałam się pieprzonym numerkiem na tej twojej pierdolonej liście! - Nigdy nie klnę, jednak.. dziś widocznie wszystko się zmienia. - Myślałam, że chociaż ja dla ciebie znaczę coś więcej, ale gratuluje. Jesteś jak każdy. Przyprowadź, przeleć, pokaż drzwi. - Złapałam buty próbując uniknąć jego spojrzenia, na które i tak dość szybko się natknęłam. - Naprawdę żadnej nie odpuścisz?! - Wrzasnęłam, a Louis pokręcił głową z niedowierzaniem. Jego wzrok zrobił się chłodny, jakby przepełniony nienawiścią.
- Masz racje. - Mruknął pod nosem. Nie wierzyłam własnym uszom, mimo, że spodziewałam się takiego wyjścia, chciałam żeby zaprzeczył. Potrzebowałam tego. - Właśnie mam zamiar odznaczyć twoje nazwisko! Chcesz przy tym być?! - Warknął podchodząc do biurka. Stanęłam jak sparaliżowana, po czym szybko złapałam dolną część bielizny, nasunęłam ją na siebie i wybiegłam z pokoju trzaskając drzwiami. W salonie siedziała cała reszta, torturująca mnie zdziwionym spojrzeniem. Wzięłam głębszy wdech i nie pozwalając im na jakikolwiek komentarz nasunęłam szpilki wybiegając z domu. 
Na dworze już się rozjaśniało, kolejny jesienny dzień, nie tak piękny jak wczoraj. Próbując o tym nie myśleć zebrałam klejące się do twarzy włosy przypominając sobie drogę powrotną do domu. Zsunęłam się na ziemię siadając na jednym ze schodów. Łzy zaczynały już palić w blade policzki. Nagle poczułam dłoń zaciskającą się na moim ramieniu. Niezależnie od tego kto to był zrzuciłam ją jednym ruchem i najszybszym tempem pobiegłam chodnikiem, po drodze gubiąc oba buty. One nie są ważne. Dziś wieczorem straciłam dużo więcej.
- Nina? - Spytała zaniepokojona mama wspinająca się za mną po schodach. - Coś się stało, kochanie? - Ciągnęła z przesadną troską w głosie. Kochałam ją, ale przejmowała się mną tylko, gdy tego nie potrzebowałam, gdy nie chciałam rozmawiać z nikim.
- Wszystko gra. - Mruknęłam najnormalniej jak potrafiłam. Jennifer prawdopodobnie uwierzyła, albo dała sobie spokój bo kroki coraz bardziej się oddalały, a ja spokojnie mogłam zamknąć się w pokoju. Zsunęłam się po drewnianych drzwiach zauważając na podłodze plamę krwi. Bieganie boso po Londyńskich chodnikach nie wyszło mi na dobre. Przejechałam palcem wzdłuż stopy. Rozcięcie zaczynało dawać o sobie znaki, jednak nie zagłuszyło bólu w sercu. Przetarłam policzek. Nigdy w życiu nie myślałam, że mogę się dopuścić czegoś takiego. Dobrze wiedziałam jak Louis postępuje z dziewczynami, jednak byłam pewna, ze nie zbliżyłby się do mnie. Nie w taki sposób, ale to nie jego wina. Gdzie był mój umysł? Powinnam nad sobą panować, nie jestem już dzieckiem, powinnam już wtedy go odepchnąć.
Dotarł do mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Podniosłam się z podłogi podchodząc do okna. Selena właśnie stała w drzwiach uśmiechając się do mojej mamy. Weszła do środka, a ja spanikowana padłam na łóżko całkowicie zakrywając się kołdrą. Kamuflaż nie spełnił jednak swojej roli. Gdy tylko znalazła dość szybko ułożyła się obok przytulając mnie od tyłu.
- Jeśli chcesz to nie musimy z nimi dzisiaj wychodzić.. Zrobimy sobie jakiś babski wieczór jeśli.. - Szepnęła wprost do mojego ucha.
- Nic nie rozumiecie.. - Przerwałam znów przegrywając ze łzami. Selena przejechała dłonią po moim policzku ścierając jedną z nich. - Chodzi o to, że..
- Wiemy o co chodzi, kochanie. Jeszcze na tyle potrafię połączyć fakty nawet po alkoholu. Gdy zdenerwowana twoim zachowaniem Eleanor wbiegła do sypialni Louisa, wszystkie byłyśmy zszokowane, na szczęście z chłopców tylko Liam był na tyle domyślny aby wiedzieć o co chodzi jednak obiecał, że nie puści pary z ust. Widocznie wczorajsza zabawa wciąż siedzi w ich głowach, Calder została porozmawiać, a raczej nawrzeszczeć na Tomlinsona, a ja przybiegłam do ciebie.. - Urwała muskając ustami moje czoło. Wiedziały więcej niż mogłam się spodziewać, więcej niż bym chciała. - Perrie pewnie zaraz przyjdzie..
- Nie mogę pokazać, że mnie to rusza..
- To twój przyjaciel, wiem, że dziś nie jesteś na to gotowa, dlatego cię nie zmuszamy jednak w najbliższym czasie musisz z nim porozmawiać, inaczej to wszystko zniszczy..
- Uważasz, że dzisiejsza noc wszystkiego nie zniszczyła? Nie mogę się z nim przyjaźnić, nie wyobrażam sobie nawet spojrzeć mu w oczy. Oczywiście, nie będę go unikać, jednak najlepiej będzie jak spędzę czas w jego otoczeniu bez słowa. - Przetarłam dłonią policzek. - Przepraszam skarbie, ale takie jest moje zdanie. To już nie jest mój przyjaciel.
- Przesadził z alkoholem.. - Mruknęła Perrie stając w drzwiach. Podniosłam wzrok dopiero gdy przytuliła mnie z drugiej strony. - Rozmowa jest konieczna..
- On wiedział co robi.. - Powiedziałam półgłosem. - Byłam kolejnym punktem na jego liście, powiedział mi to, rozumiecie? Jestem dla niego tylko kolejnym pieprzonym nazwiskiem, nawet ja. - Tak to bolało najbardziej, liczyłam, że znaczę nieco więcej niż wymykające się od niego dziewczyny z potarganymi włosami, wczorajszymi sukienkami i szpilkami w dłoniach. Cóż za naiwność, jestem dokładnie taka sama.
Harry.
Pierwszy tydzień po rozpoczęciu roku szkolnego nie minął najlepiej. Dziewczyny mimo tego, że spędzały z nami czas zachowywały się jakby były w swoim świecie. Zero uśmiechów, wygłupów, tylko one w swojej bańce. Dla nas nie było miejsca. Razem z Niall'em codziennie zastanawialiśmy się dlaczego tak to wszystko wygląda, reszta grupy chyba nie była zaskoczona. Czyżby tyle lat poszło w niepamięć?
- Znów ten sam temat, stary? - Spytał dobrze znany mi głos. Podniosłem wzrok zauważając blondyna wyciągającego w moją stronę puszkę Coli. - Chyba już zostaliśmy sami, musimy się z tym pogodzić.
- Mówisz?
- Tak mi się zdaje, spójrz na nich. - Pokazał palcem na siedzących po drugiej stronie. - Chłopcy udają, że nic się nie stało śmiejąc się w najlepsze, chociaż wygląda to dość sztucznie. Louis jak zwykle bawi się telefonem próbując opanować ADHD, a dziewczyny prawdopodobnie rozmawiając po raz kolejny o tej nowej parze..
- Chodzi ci o Lole? - Spytałem nie wierząc własnym uszom. - Błagam przecież to ostatnia osoba z którą chciałyby się zadawać..
- Jesteś pewien? - Szepnął chłopak wsuwając się na miejsce obok mnie.
- Tak, Eleanor dokładnie to napisała w kartce urodzinowej dla tej jak to kulturalnie podpisała "suki". Z resztą zauważyłeś, jak często używały tego słowa.. Ostatnio wcale go nie słychać, jakby zmieniły podejście..
- Albo się od nas odsunęły. - Mruknął pod nosem. - Już ledwo pamiętam ich ton głosu. To chore aby odwracać się w takim momencie, nie uważasz?
- Też mi się tak zdaje..
- Co ci się zdaje? - Przerwała nasz monolog Selena niepewnie siadająca na moich kolanach. Robiła się coraz lżejsza, czy to w ogóle możliwe? Delikatnie przejechałem dłonią po jej białym topie. - Nie pozwalaj sobie! - Zaśmiała się zrzucając moją dłoń, chociaż w ciemnych tęczówkach skrywało się uczucie niepewności i bólu. Za dobrze ją znam jednak gdy chciałem zacząć temat Nina zawiesiła się na szyi blondyna krzycząc coś o deserze. Dziewczyny głośno się z nią zgodziły, po czym Danielle pobiegła po chłopaków. Liam z Zayn'em bez zastanowienia podnieśli się z miejsca i podbiegli do nas, a Louis niepewnie spojrzał na chowającą się ramionach Nialla. Jedno jest pewne: coś przed nami ukrywają, najbliżsi przyjaciele. Fajnie, nie?

5 komentarzy:

  1. omg , nie moge sie doczekać nowego :3 w 15 min. przeczytałam 2 rozdziały + prolog #muchlove <3
    czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham dawaj nowy :3 zakochałam się w tym opowiadaniu !

    OdpowiedzUsuń
  3. TO JEST NIESAMOWITE !!! Mam nadzieję , że zaraz będzie 3 rozdział , HARRY + SELENA , świetny wątek. Lou ty potworze ! xD ale i tak cię kocham :3 świetneeeeeeeeeeeeeeeeeee , czekam Xoxo

    OdpowiedzUsuń