środa, 29 sierpnia 2012

Chapter Seven.

"z trudem mówimy cześć, nie pokazując emocji."

Zayn.
Kto by pomyślał, że właśnie tak to będzie wyglądać, że my będziemy tak wyglądać czekając na szpitalnym korytarzu. Harry wręcz bijący szczęściem przytulał do siebie swoją ukochaną, która przynajmniej z mojego punktu widzenia nie podzielała jego szczęścia. I o dziwo zdaje mi się, że nie było to spowodowane stanem zdrowia Seleny, tylko wpatrzonym w błękitne kafelki Louisem, który co chwilę spoglądał na nią kątem oka.
Czuli coś do ciebie i było to na tyle mocne, że za każdym razem gdy złapała jego spojrzenie nieznacznie się uśmiechała, po czym jakby przypomniała sobie co zaszło znów odwracała się do swojego chłopaka czule go całując. Karała Tomlinsona, karała go za każdy oddech.
Nieco dalej obraz który przyprawiał mnie o mdłości. Perrie ściskająca drobną dłoń Eleanor. Blondynka wciąż nie szepnęła przyjaciółce słowa o swoim stanie, mimo, że z pewnością powinna już to zrobić. Calder zasługuje na to aby znać całą prawdę. Aby wiedzieć, że chociaż najmniejsza część jej niewiernego ukochanego przez którego każdą noc zaczyna od gorzkiego lamentu jeszcze będzie istnieć na tym świecie. Może to jej pomoże? Może dotrze do niej, że to nie ona jest winna? Sam nie wiem dlaczego tak bardzo zależy, prawdopodobnie to fakt, że dawno nie widziałem jej naprawdę szczęśliwej, mimo tego, że bardzo na to zasługuje?
- Wszystko gra? - Usłyszałem zza pleców. Odwróciłem się zauważając Nialla opierającego się barkiem o ścianę. - Wyglądasz jakoś blado. Słyszałeś, lekarz mówił, że jeszcze dziś wróci do domu. Wyjdzie z tego. Wiele osób wygrało walkę z anoreksją, ma przyjaciół, przy naszej pomocy..
- Czyjej pomocy? - Parsknął śmiechem Louis unosząc wzrok. - Nazywasz to przyjaźnią?
- Mam wskazać palcem kto ją zniszczył? - Spytała Nina odsuwając się od Harry'ego, który próbował ją przytrzymać łapiąc za czarną koszulkę.
- W sumie to nie tylko on jest winny.. - Odezwał się blondyn zza moich pleców.
- Kogo masz na myśli? - Syknęła Eleanor wstając z krzesła. Skrzyżowała dłonie na piersi oczekując odpowiedzi.
- Może ciebie? Trzeba było się we wszystko wcinać? - Odpowiedział Tomlinson podnosząc się z miejsca. - Nie wszystko jest twoją sprawą.
- Chyba ją z kimś kurwa mylisz. - Warknęła Nina stając obok Eleanor. - Myślisz, że umacniasz więzi pieprząc się z każdym kto się rusza?! - Przesunęła się stając między niby.
- Tak, najlepiej oszukiwać wszystkich na około co? - Spytał Niall wsuwając się między nich. - Nie kłam, że go kochasz..
- To się w końcu przyznaj! - Wrzasnęła Eleanor zza pleców Niny. - Nie masz pieprzonych jaj żeby powiedzieć im całą prawdę to im nic nie wypominaj, zgoda? Bo inaczej zrobię to za ciebie..
- Znów się wcinasz! - Syknął Louis odsuwając zszokowanego reakcją Eleanor, Nialla. - Przestań interesować się czyimś życiem..
- Nie mów jej co ma robić. - Powiedziałem stając obok niej. - Nie pozwalaj sobie na za wiele, dobrze?
- Znalazł się książę! - Krzyknął powstrzymując śmiech Louis. - Pomyliłeś ja z kimś, Zayn. Twoja dziewczyna siedzi pod ścianą. - Uśmiechnął się arogancko i zwrócił wzrokiem do Eleanor. - Ładnie zabierać przyjaciółce chłopaka?
- Coś o tym wiesz mam racje? - Spytał Harry wciąż nie ruszając się z miejsca. - Za każdym razem niszczysz każdego kto mi się podoba, przyjacielu.
- Przesadzasz, pierwszy zakochał się w Ninie. - Odezwała się Perrie wstając z krzesła. - Nie możesz mieć wszystkiego Styles.
- Ważne, że ty możesz, prawda, kochanie? - Skierowałem wzrok w jej stronę. Otworzyła szerzej oczy, po czym pokręciła głową z niedowierzaniem. - Swój swojego broni, co nie? - Uśmiechnąłem się nie zastanawiając się nad tym co robię.
- Tak! - Wrzasnęła odsuwając ode mnie Eleanor. - Zachowałam się jak suka idąc z nim do łóżka, ale ty teraz zachowujesz się dużo gorzej, wiesz? Nie potrafisz trzymać języka za zębami, nie dając mi nawet chwili na zastanowienie! Myślisz, że to tak łatwo podejść do najlepszej przyjaciółki i powiedzieć, że jest się w ciąży z najważniejszą osobą w jej życiu? Zdradzić jej cały sekret i stracić ją na zawsze?! To nie jest tak kolorowe jak ci się wyobraża... - Urwała chowając twarz w dłoniach, a ja poczułem jak moje serce rozrywa się na kawałki. Puściły mi hamulce. - Zadowolony? - Spytała pokazując dłonią na Eleanor, której wzrok mówił, że domyśliła się o kogo chodzi. - Gratulacje, teraz to ty odebrałeś mi wszystko co miałam.. - Powiedziała i wybiegła ze szpitala, a za nią o dziwo ruszyła Eleanor klnąc na mnie pod nosem. Rozejrzałem się w około. Wszyscy z zaczerwienionymi źrenicami stali w miejscu nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nina ruszyła w stronę drzwi odgarniając blond włosy do tyłu. Louis równo z Harrym ruszyli za nią, jednak dziewczyna odwróciła się wystawiając w ich stronę środkowy palec. Stanęli w miejscu, zostaliśmy sami, wszystko się zawaliło.
Perrie.
Usiadłam na betonowym murku czując jak łzy zaczynają powoli palić zaczerwienione z nerwów policzki. Nie miała dowiedzieć się w taki sposób. Już wszystko poukładałam. Liczyłam, że jak się dowie to zechce chociaż utrzymywać kontakty z dzieckiem, lecz teraz, gdy wszystko potoczyło się w tak szybkim tempie jedyne co przychodzi mi do głowy to cholerny skok na główkę bardzo możliwe, że właśnie z tego niewysokiego murku. Nagle poczułam ciepłą dłoń zaciskającą się na mojej bezwładnie widzącej. Odwróciłam się zauważając Eleanor, która natychmiast objęła mnie mocno przytulając do siebie. Poczułam jak kamień spada mi z serca, jednak mózg niebezpiecznie zaczął wariować.
- Dlaczego? - Spytałam podnosząc wzrok. Dziewczyna uśmiechnęła się z bólem i musnęła ustami moje czoło. - Nie musisz tego robić..
- Jesteś dla mnie z Niną i Seleną najważniejszymi osobami na świecie, teraz gdy nie ma... - Urwała ocierając jedną z łez. - Nie pozwolę aby cokolwiek ci się stało, z resztą przez ostatnie dni zrozumiałam jak ważna jest przyjaźń, a ty jesteś moją przyjaciółką i nie wyobrażam sobie dnia bez twojej obecności. Zayn zachował się jak pieprzony dupek, jednak proszę. Zrób to dla mnie i wybacz mu to zachowanie dobrze? To skończony kretyn, ale też zależy mu na tobie, nawet jeśli to już nie jest miłość, to nie chciał cię zranić, przynajmniej nie specjalnie. - Przejechała dłonią po moim policzku. - Wszystkich nas dzisiaj poniosło, ale damy radę..
- Będziemy rodziną. - Odezwał się kolejny damski głos. Nina usiadła obok mnie i ułożyła rękę na moim brzuchu. - Zawsze możesz zamieszkać ze mną, wątpię aby mama miała..
- Zayn oddał mi mieszkanie. Nie wiem dlaczego, po prostu tak postanowił. A ty? Jak się trzymasz? - Spytałam spoglądając na nią kątem oka. Nina uśmiechnęła się niemrawo i oparła głowę na moim ramieniu. - Wiem, że to wszystko nie jest łatwe..
- Nie będę z żadnym z nich. - Powiedziała pewna siebie. - Harry chciał się zemścić na Louisie za wszystkie odebrane mu dziewczyny..
- Harry jest gejem. - Usłyszałyśmy kolejny głos. Wszystkie zszokowane podniosłyśmy wzrok zauważając stojącą w drzwiach, bladą jak ścianę Selenę trzymającą w dłoni czarną torbę którą szybko zabrała od niej Eleanor. - Żadna z was naprawdę tego nie zauważyła?
- No nie bardzo.. - Nina mruknęła pod nosem chyba z nadzieją, że nikt tego nie usłyszy. Czy to wstyd? - W takim razie za co chciał się zemścić niby?
- Chciał do tylko wkurzyć. Wiedział jak cierpi gdy Ty przytulasz się do jego najlepszego przyjaciela. To cholerne dzieciaki bawiące się uczuciami innych, nie masz się po co przejmować. Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz o naszej paczce. To nie ostatnie sekrety jakie nas czekają..
- Myślisz, że coś jeszcze z tego będzie? - Spytałam krzyżując dłonie na piersi.
- Z twojego związku z Zaynem? Czy z naszej przyjaźni? - Powiedziała, po czym uśmiechnęła się blado. - Dobra, poniosło mnie. Tak samo jak poniosło mnie w twoim domu, Nina. Muszę wam to wszystko wytłumaczyć. - Usiadła na murku naprzeciw nas. Wzięła głębszy wdech. - To nie miało do końca tak wyglądać. Chciałam aby wszystkie tajemnice ujrzały światło dzienne.. Liczyłam, że Niallowi puszczą nerwy i w końcu z czymś wyskoczy, zrobi się zazdrosny, ale się nie udało. - Spuściła wzrok na ziemię. - Zrobiłam z siebie idiotkę, ale nie potrafiłam powiedzieć ci prawdy. Znienawidziłby mnie, a jest dla mnie najważniejszy.. To mój najlepszy przyjaciel, zrobiłabym dla niego wszystko. Posunęłam się o krok za daleko doprowadzając do jeszcze większej kłótni z Louisem. Jemu naprawdę na tobie zależy, Louis cię kocha i to wszystko to jedna wielka pieprzona intryga, która nie powinna mieć miejsca.. A tamtej nocy.. - Urwała po raz kolejny. Spojrzałam na Ninę, która wyglądała tym razem na przerażoną. Podniosła się z miejsca i zrobiła kilka kroków do przodu stając nad Seleną.
- Mów.. - Powiedziała dość cicho. Gdy dziewczyna nie zareagowała tupnęła nogą podnosząc głos. - Mów do cholery, dlaczego zniszczyłaś mi życie! - Wrzasnęła przecierając zaczerwienione policzki.
- Nina.. - Szepnęła Eleanor zaciskając dłoń na jej ramieniu. - Proszę..
- Nie! El! Ma się wytłumaczyć! W tej chwili! - Krzycząc wyrwała się z jej uścisku. - Głucha się zrobiłaś?! - Pchnęła Selenę co zauważyli wychodzący ze szpitala chłopcy. Niall szybko podbiegł widząc co się zapowiada i odciągnął blondynkę za co dostał z liścia. - Wszyscy ode mnie odejdźcie! Wszyscy we wszystkim maczacie palce! Od dziś dla was nie istnieję, rozumiecie?! Obym widziała was po raz ostatni! - Krzyczała jak w amoku, po czym ruszyła chodnikiem w drogę powrotną, a wszyscy spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani. Więc tak: Harry nie kocha Niny bo jest gejem, Selena nie jest zazdrosna, bo nie ma o co, Louis nie przespał się z Niną, Zayn prawdopodobnie za mocno lubi Eleanor, a Niall? Niall ma tajemnice, Danielle i Liam nawet się nie pojawili, jakby im już nie zależało. Jedno jest pewne: jestem w ciąży, to jedyne co nie może się za chwilę zmienić, ale tak. Nawet ja mam tajemnice, która w tym momencie może za dużo namieszać... Za dużo emocji.

_
Obiecałam sobie, że nic tu nie napiszę. Akurat, właśnie łamię obietnice.
Muszę was przeprosić. Wszyscy mieliście swoje miłosne teorie, jednak musiałam je nieco zawalić. Musiałam wszystko zaprzepaścić, aby nie skończyć tego tak szybko jak myślałam. Myślę, że ten rozdział trochę mógł wam namieszać, dlatego to zakończenie u Perrie, tak żeby wam wszystko wytłumaczyć. Ale to nie koniec! Planuję dobić do co najmniej piętnastu rozdziałów, dlatego spodziewajcie się jeszcze kilku zmian. Z pewnością nie będzie kolorowo. Bardzo zależy mi na waszych opiniach, dlatego jeśli czytasz to, jeśli podoba ci się to, bądź nie to napisz dlaczego. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam.

czwartek, 23 sierpnia 2012

Chapter Six.

"zatraciłem to kim jestem.."

Eleanor.
Tego już za wiele. To, że rozmawiała z Louisem na nie dotyczące jej tematy jeszcze przełknęłam, ale zachowanie wobec Niny przy prawie całej paczce jest niewybaczalne. Nikt, dosłownie nikt nie powinien się tak zachowywać. Tym bardziej jeśli nazywa się drugą osobę przyjaciółką.
- Dziękuje, że pozwoliłaś mi tu nocować. - Usłyszałam zza pleców męski głos wyrywający mnie z rozmyśleń. Odwróciłam się zauważając nieogolonego chłopaka wyciągającego się na łóżku. Zlustrowałam go wzrokiem i śmiejąc się wstałam ruszając do łazienki.
Wiedziałam, że będzie u mnie nocował, byłam pewna, że w końcu do tego dojdzie, jednak nie obstawiałam, że tak się wtedy zachowam. W końcu nie codziennie wpuszcza się przyjaciela do swojego łóżka. Nawet jeśli znacie się kilka lat. - Strasznie się rozpycham? - Krzyknął gdy zamknęłam drzwi od łazienki.
- Niestety. - Odpowiedziałam ściągając z siebie piżamę. To był największy minus. Zamiast na spokojnie wtulić się w poduszkę przez całą noc mruczał coś o miłości do Perrie. To dość dziwne, gdy obok ciebie leży całkiem inna dziewczyna. Weszłam pod prysznic oblewając się zimną wodą. To będzie długi dzień, nie mam zamiaru niczego ominąć.
- Chcesz kawy? - Usłyszałam jego nieco zagłuszony głos. Zakręciłam kran i otulając się ręcznikiem wyszłam z łazienki ruszając do kuchni. Oparłam się barkiem o ścianę wpatrując się w jego plecy. Nie był dużo wyższy ode mnie, jednak idealnie zbudowany, jeśli miałabym brać go pod uwagę. "Cholera, El, on ma dziewczynę." Uderzyłam się w czoło a do moich uszu dotarł męski śmiech. - Jesteś masochistką? Może powinnaś mnie o tym powiadomić? No wiesz, jeśli mamy mieszkać razem.. - Urwał odkładając kubek na blat i wsuwając dłonie do kieszeni jakby zaczął się denerwować. O tak, z pewnością się denerwował, to takie urocze. - Oczywiście jeśli moje chrapanie nie zmieniło twojej decyzji. To twoje mieszkanie, możesz mnie wy..
- Ej.. - Przerwałam podchodząc do blatu. Ujęłam kubek do jednej ręki drugą wciąż trzymając ręcznik. - Gadasz jak baba, cholera. Jeśli powiedziałam, że jesteś moim współlokatorem to znaczy, że nim jesteś tak? - Zaśmiałam się upijając łyka. Odłożyłam kubek i odwróciłam się do niego plecami. - Poza tym czyż to nie będzie pięknie wyglądać? Jak już wybijecie się w rynku muzycznym to spokojnie będę mogła opowiadać, że mieszkałam z gwiazdą! Też mam w tym korzyść. - Powiedziałam i zamknęłam drzwi od sypialni zrzucając z siebie ręcznik. Uśmiechnęłam się do siebie słysząc jego śmiech i skierowałam kroki w stronę szafy.
- Wiesz.. - Zaczął chłopak wchodząc do sypialni. Otworzyłam szerzej oczy, po czym z piskiem rzuciłam się na łóżko próbując zakryć nagie ciało. Gdy otuliłam się kołdrą podniosłam na niego wzrok. - Przepraszam? - Szepnął niepewnie zakrywając twarz dłonią.
- Zrobiłeś to specjalnie! - Krzyknęłam. - Jak myślisz co mogłam tu robić zamykając za sobą drzwi? To, że koło mnie śpisz, że uprawnia cię do oglądania mnie nago, kolego. - Pokazałam dłonią drzwi, a speszony chłopak szybko wymknął się pozwalając abym znów wróciła do ubierania się. [...]
- Wychodzę. - Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź chłopaka zamknęłam za sobą drzwi od mieszkania. Selena rzadko ma czas, a właśnie o tej porze powinna być przed zajęciami, więc jak mi się zdaje nie jest na tyle zmęczona aby mnie nie wysłuchać.
Narzuciłam na głowę futrzany kaptur i wsuwając dłonie w kieszenie bezrękawnika ruszyłam zimną uliczką. Mimo tego, że jest już południe, Londyńskie słońce jeszcze nie raczyło się pokazać, na szczęście nie mieszkała aż tak daleko więc już po kwadransie stałam pod jej drzwiami.
- Sel! - Krzyknęłam gdy nikt nie otwierał. Zdenerwowana wyciągnęłam telefon wybierając jej numer. Dzwonek było słychać aż tu, jednak nikt nie raczył odebrać. - Sel! - Zawołałam po raz kolejny już nieco zaniepokojona. Przez głowę przeszło mi kilka myśli, które samą treścią mało nie doprowadziły mnie do łez. Delikatnie złapałam za klamkę zauważając, że drzwi są otwarte. Głębszy wdech i otworzyłam je szerzej zauważając leżącą w kałuży pomarańczowego soku dziewczynę. - Cholera.. - Syknęłam wyciągając telefon i dzwoniąc pogotowie, po czym usiadłam obok niej. - Będzie dobrze.. - Szepnęłam odgarniając jej kruczoczarne włosy z twarzy. - Już jadą..
Louis.
Ścisnąłem kubek wpatrując się w idiotyczne ramki stojące na jednej z półek. Tyle bolesnych wspomnień, których i tak nie potrafiłbym oddać.
- Dlaczego? - Spytałem przecierając zaczerwienione policzki. Tęskniłem za nimi, jak za nikim innym.
Spokojnie złapałem za ramkę z naszym wspólnym zdjęciem. Każdy miał podobne, każdy czuł się przywiązany, mimo popełnionych błędów każdy był. To wystarczało. Bez kłótni, bez zamieszek, wszystko pięknie. Młodzi z planami. Dlaczego wszystko musiałem spieprzyć?
- Gdzie teraz jesteście? - Wrzasnąłem do siebie i rzuciłem pamiątką w drzwi wpatrując się w porozrzucane kawałki szkła. Usiadłem na ziemi upijając kolejny łyk kawy. Nie mogę wpaść w alkoholizm, nie teraz, mimo tego, że butelka szkockiej stojąca za szybą cholernie wlepia we mnie swoje natrętne spojrzenie nie dam jej wygrać. Nie jestem tak słaby.. Chyba.
Wyciągnąłem z tylnej kieszeni telefon wpatrując się w wyświetlacz. To jedyny powód dla którego nigdy nie pozwalałem im dzwonić od siebie. Nie potrafiłem zmienić tapety. Już od roku widniała na niej ta sama, uśmiechnięta dziewczyna ukazująca urocze dołeczki. Dołeczki, które teraz prześladowały mnie na każdym cholernym kroku. Wszystko jest cholernie, cholerne.
- Mogłaś wybrać każdego. Każdego! Na tym świecie jest tylu wartych ciebie kolesi, musiałaś zdecydować akurat tak? Dlaczego mój najlepszy przyjaciel? To wszystko zniszczy. Jak mam na niego patrzeć wiedząc, że ma coś o czym od zawsze marzę? Jak mam z nim rozmawiać zdając sobie sprawę, że co ranek trzyma cię w swoich ramionach zamiast mnie? Dobrze nienawidzisz mnie jednak to już cios poniżej pasa..
- Nie wszystko kręci się wokół ciebie. - Warknął chłopak przerywając mój monolog. Podniosłem wzrok zauważając blondyna krzyżującego dłonie na piersi z morderczym wzrokiem skierowanym w moją stronę. - Musimy poważnie porozmawiać.
- Jeśli i ty chcesz się ode mnie..
- Louis, do cholery. Powiedziałem ci, że nie jesteś pępkiem świata? Dobrze wiem, że nie jesteś wszystkiemu winien. Nie pytaj, dobrze wiesz, że Selena nie jest zdolna do trzymania języka za zębami nawet jeśli chodzi o jej własne bezpieczeństwo. Nie ważne, rozumiem, że popełniłeś błąd i możemy go naprawić. Przynajmniej tak mi się wydaje. Rozmawiałem z El i postara się przemówić Ninie do rozsądku, jeśli się jednak nie uda sam będziesz musiał to zrobić.
- Niby jak? Niall, ona go kocha. Dobrze wiesz jaka jest nie kłamałaby tylko dlatego aby on nie cierpiał. Z resztą jakie to ma znaczenie dla ciebie? - Spytałem dopijając kawę.
- Jakbyś nie zauważył wszyscy mają mnie gdzieś. Harry zawsze był obok, wiesz najpierw Liam jednak gdy znalazł sobie dziewczynę całkowicie zapomniał o kimś takim jak Horan, dlatego tak przybliżyłem się do lokatego. Jest równie dziecinny co ja..
- Chyba się nie zakochałeś? Znaczy wiesz, jeśli tak to spoko, ale..
- Dasz mi dokończyć? Nie, nie zakochałem się w nim. O dziwo nie jestem gejem, a to, że nigdy się nie spałem z żadną dziewczyną..
- Nigdy? - Przerwałem po raz kolejny.
- LOU! - Warknął. - Wybacz, że nie mam skłonności do puszczania się, ale naprawdę nie o to w tym wszystkim chodzi jakbyś nie zauważył. Musimy coś zdziałać, on nie jest dla niej odpowiedni, a ona musi się o tym domyślić. Pomożemy jej w tym.. - Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu pojawiła się kolejna uśmiechnięta dziewczyna tym razem podpisana "El." Spojrzałem na Nialla, po czym nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Możesz przyjechać do szpitala? - Spytał nieco łamiący się, dziewczęcy głos.
- Coś ci się stało?
- Nie mi, Selena.. Przyjedźcie, nie wiem co się dzieję, nie mogę dodzwonić się do nikogo innego. Jakbyś mógł.. Nie chcę być tu sama. Potrzebuję was, chyba od tego są przyjaciele.
- Zaraz będziemy. - Zapewniłem i rozłączyłem się. Niall właśnie podnosił się z miejsca co świadczyło o tym, że wszystko słyszał. - Ja pojadę po Zayn'a, może uda mi się znaleźć Perrie, Dan jest u rodziców wraz z Liamem nie ma co ich szukać, więc zabierzesz Harry'ego i Ninę, dobrze? - Poprosiłem szukając w tym czasie kluczyków. Blondyn mruknął coś, chyba się zgadzając i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Kolejny problem?

wtorek, 21 sierpnia 2012

Chapter Five.

"samotny, taki samotny."

Zayn.
Powoli otworzyłem oczy czując unoszący się w powietrzu aromat kawy. Uśmiechając się do siebie wstałem z łóżka ruszając w stronę szafy. Gdy tylko otworzyłem od niej drzwi poczułem jak czyjeś dłonie obejmują mnie w pasie. Zaśmiałem się pod nosem, po czym odwróciłem ujmując twarz dziewczyny w dłonie. Na chwilę zatopiłem się w jej oczach, które w tym momencie błyszczały jaśniej niż wschodzące za oknem słońce.
- W końcu wstałeś. - Mruknęła wspinając się na palce by dosięgnąć moich ust. Przejechałem dłonią po jej blond włosach pachnących jabłkowym szamponem i czule pocałowałem jej czoło. - O czym myślisz? - Spytała swoim dziewczęcym głosem delikatnie marszcząc nos.
- O tobie.. - Szepnąłem tym razem muskając jej usta swoimi. - O nas.. - Dziewczyna otworzyła oczy nieco szerzej odsuwając się na krok. Zlustrowałem ją badawczym spojrzeniem i znów przysunąłem cicho się śmiejąc. - To nic strasznego, naprawdę. - Uśmiechnąłem się obejmując ją w tali. - To same wspaniałe myśli, dzięki tobie.. - Zapewniłem, jednak dziewczyna wciąż była blada. - Coś się stało..
- Musimy porozmawiać, Zayn. - Szepnęła łapiąc mnie za rękę. - Wiem, że to nie będzie przyjemne.. - Pociągnęła mnie w stronę łóżka. Usiadłem na jego brzegu a dziewczyna zajęła miejsce obok przyglądając się ścianie jakby chciała uniknąć mojego spojrzenia. - Dobrze wiesz co do ciebie czuję, tak? - Spytała nerwowo ujmując w dłonie kawałek pościeli, którym zaczęła się bawić. Denerwowała się, jednak w tym momencie miałem niezbite wrażenie, że to ja powinienem zajmować się materiałem. Ukrywała coś, a mi do głowy przychodziły same mroczne myśli. - Zayn.. - Wyrwała mnie z rozmyśleń.
Uniosłem wzrok zauważając jej błękitne tęczówki zaszklone słoną wodą.
- Mam nadzieję, że wiem.. - Powiedziałem niepewnie, łapiąc jej dłoń. - Dlatego cokolwiek się stanie, postaram się być przy tobie, tak? Musisz o tym pamiętać..
- Teraz o tym wiem.. - Szybko starła, rękawem przydługiego swetra, krążąca po policzku łzę. - Ludzie czasem popełniają błędy.. Ja jestem tylko człowiekiem, obiecaj, że mnie nie znienawidzisz.. - Zaśmiałem się cicho przejeżdżając dłonią po jej bladym policzku. Perrie odsunęła ją siadając kawałek dalej. - Obiecaj. - Powiedziała nieco głośniej.
- To oczywiste, kochanie. Nie potrafiłbym tego zrobić choćbym chciał, znasz mnie. - Zapewniłem, mimo tego, że spodziewałem się najgorszego. Jeśli to prawda, jedyne co zrobię to się wyprowadzę. Wciąż będę ją kochał, wciąż będzie najważniejsza, jednak możliwość przebywania w jej towarzystwie, będzie zbyt bolesna, ale to nadal będzie miłość. - Powiedz. - Nakazałem nieco zbyt groźnym tonem. - Proszę.. - Dodałem nieco ciszej dla uspokojenia atmosfery. W powietrzu wręcz wyczuć dało się niepewność.
- Jestem w ciąży.. - Szepnęła przez zaciśnięte zęby. Otworzyłem oczy nieco szerzej mało nie wybuchając śmiechem, jednak gdy chciałem ją przytulić odsunęła się jeszcze dalej, po czym zeszła z łóżka kierując się w stronę drzwi.
- Wybierasz się gdzieś? - Spytałem wlepiając wzrok w jej plecy. - Wybierasz się gdzieś? - Powtórzyłem nieco głośniej gdy nie zareagowała. Stanęła w miejscu ścierając kolejne łzy. - Perrie, to nie jest zła wiadomość. Jesteśmy razem, mamy mieszkanie, niedługo jedziemy na casting, pieniądze nie są problemem. Oboje pracujemy, mam już prawie dwadzieścia lat, owszem jesteśmy młodzi, ale się kochamy, a to będzie piękny początek nowego etapu. Damy sobie radę, zawsze dajemy.. - Zacząłem podnosząc się z miejsca. - Przyjaciele nam pomogą, dobrze wiesz jaki Harry ma kontakt z dziećmi, to tylko kwestia czasu aż oszaleje na jego punkcie..
- To nie jest twoje dziecko, Zayn.. - Szepnęła próbując opanować drżący głos. - Nie ważne jak bardzo chciałabym to ukryć, jak mocno bym się starała, nie mogłam cię oszukać. - Odwróciła się ukazując zaczerwienione oczy. - Kocham Cię, Zayn i z czystym sercem mogę przysiąc, że zrobiłabym wszystko abyś to Ty był ojcem, ale nie mogłabym spojrzeć w twoje oczy wiedząc, że żyjemy w kłamstwie.. - Ślepo wpatrywałem się w nią próbują wszystko sobie poukładać. Nigdy nie myślałem, że cały świat może zawalić się w jednym momencie, od zawsze obiecywałem sobie, że nie pozwolę nikomu by miał nade mną przewagę, a głupi oddałem serce drobnej blondynce, która teraz wyrwała je rzucając w kąt śnieżnobiałego pokoju. Wziąłem głębszy oddech powietrza, które sprowadzało niemiłosierny ból. Nie chciałem już tu być, stać w miejscu i wpatrywać w nią z milionem myśli na sekundę. Osoba dająca mi sens istnienia, właśnie umarła. Perrie umarła w moich oczach.
- I to cię usprawiedliwia, tak? - Spytałem kręcąc głową z niedowierzaniem. Parsknąłem cicho śmiechem ruszając w stronę szafy. - Odebrałaś mi wszystko. - Powiedziałem wyciągając szarą walizką. - Jednym słowem odwróciłaś mój świat o 180 stopni, wiesz o tym? - Odpiąłem zamek wrzucając pierwszą koszulkę. - Mogę zadać ci jedno pytanie?
- To ja się wyprowadzę. - Szepnęła łapiąc za klamkę.
- Mogę zadać ci jedno pytanie?! - Podniosłem głos rzucając spodniami. Dziewczyna podskoczyła w miejscu przytakując. - Kto jest ojcem? Kogo jeszcze mam znienawidzić?
- Nie! - Krzyknęła a do oczu napłynęła jej kolejna fala łez. - Ostatnie co możesz zrobić to go znienawidzić, zrzuć wszystko na mnie, nie wiem unikaj mnie, uderz, wszystko! Ale obiecaj, że nie zaczniesz źle o nim myśleć..
- Zależy ci na nim.. - Powiedziałem spuszczając wzrok na panele. - Więc to Harry? Może Louis? - Zacząłem wypytywać opierając się barkiem o szafę. Dziewczyna pokręciła przecząco głową odgarniając przyklejające się do policzków włosy.
- Kyle.. - Odpowiedziała, a ja poczułem jakby ktoś wsadził mi serce z powrotem, po czym ze zdwojoną siłą ponownie wyrzucił je w przepaść. - Ja..
- Kiedy? - Złapałem kolejny głębszy wdech. Zapaliłbym papierosa. Tak, przydałby mi się papieros.
- W urodziny Eleanor. - Mruknęła siadając na brzegu łóżka. - Pamiętasz jak się pokłócili? Kyle, był zdenerwowany bo dowiedział się, że dziewczyna planuje wyjechać na studia, Eleanor wyszła z jego mieszkania i pojechała do was na imprezę, a on do mnie zadzwonił. Był załamany, zaczął pić, sama nie wiem jak do tego doszło. Po wszystkim zaczęliśmy rozmawiać, wybłagałam aby do was przyjechał i wszystko jej wytłumaczył. Kochał ją, była dla niego wszystkim, wsiadł w samochód.. - Urwała klnąc pod nosem. - To przeze mnie umarł, gdybym nie kazała mu jechać, do tej pory wszystko wyglądałoby inaczej. Ich związek nie powinien się tak skończyć, nie z mojej winy.. Mogli być szczęśliwi, my też mieliśmy taką szansę.. - Dodała chowając twarz w dłoniach, po czym wstała kierując się do drzwi. - Nie pakuj się Zayn, powtarzam. To ja zawiniłam i to ja się wyprowadzam.
- Nie. - Warknąłem przez zaciśnięte zęby próbując wszystko sobie ułożyć. - To będzie twoje mieszkanie, Perrie. I nie robię tego dla ciebie.. Oddaje ci je dlatego, że Kyle był naszym najlepszym przyjacielem, a dziecko to ostatnie co nam po nim zostało, pomożemy ci, bo on zawsze pomagał nam, jednak najpierw musisz wszystko wytłumaczyć Eleanor, uważam, że zasługuje na jakiekolwiek wyjaśnienia z twojej strony. - Dodałem i wrzucając ostatnie ubrania zapiąłem zamek. - Resztę zabiorę w najbliższym czasie. - Mruknąłem nasuwając na siebie koszulkę i jeansy. - Do zobaczenia. - Machnąłem ręką i ciągnąc walizkę ruszyłem do drzwi. Wszystko traci sens, wszystko traci sens.
Nina.
- Masz zamiar przychodzić tu codziennie? - Zaśmiałam się wpatrując się w niego znad pościeli. Harry właśnie stał w drzwiach trzymając w jednej dłoni puszkę bordowej farby. - Nigdy nie odpuścisz mam rację? - Zapytałam klepiąc wolne miejsce obok mnie. Chłopak delikatnie uniósł brwi, po czym rzucił się na łóżko wsuwając się pod kołdrę. Był przy mnie, gdy go potrzebowałam. Ostatnie dni spędzał tylko przy moim boku próbując nawrócić mnie na wcześniejszą ścieżkę. Chyba mu się to udaje, bo przytyłam dobry kilogram od czekoladowych ciastek, które miały służyć za terapię antynikotynową.
- Tęskniłaś, mam rację? - Mruknął obejmując mnie ramieniem, a ja spokojnie wtuliłam się w jego tors. Był ciepły, przyjemnie ciepły, otoczony cudownym zapachem perfum. - Dobra, dobra. Nie rozczulaj się tak, dobrze wiesz, że dziś mamy zaplanowany spacer. Nie wychodzisz z domu, dziewczyny ledwo wyrabiają na twoją zmianę...
- Rozmawiasz z nimi? Masz na to czas? - Spytałam unosząc na niego wzrok. Chłopak zmarszczył czoło, po czym wybuchnął śmiechem gładząc dłonią moje włosy. - Zgadujesz, mam rację?
- Czy to ważne? Spacer był umówiony, a ty musisz ruszyć się do ludzi. Muszę cię ostrzec, że niestety sami nie pomalujemy tego pokoju, to byłoby zbyt.. nudne. - Szepnął, po czym przechylił się w moją stronę muskając ustami moje czoło. Był czuły, znacznie czulszy niż przez całą naszą znajomość. Co więcej, podobało mi się to. - Zapraszam! - Krzyknął. Nagle w drzwiach stanęła Eleanor ubrana w biały fartuch w dłoni trzymając kolejną puszkę farby a tuż za nią stała Selena wraz z Niall'em trzymając w dłoniach stertę gazet. - Wiem, że może cię to zdenerwować, ale.. - Urwał, a ja zamarłam. Obok Nialla nieznacznie uśmiechając się w moją stronę stał Louis. - Będzie dobrze?
- Póki tu jesteś.. - Szepnęłam podnosząc się z łóżka. Rzuciłam się w stronę Calder czule muskając jej policzek ustami. - Nawet nie spodziewałam się, że tak będę za wami tęsknić! - Krzyknęłam przytulając blondyna, który delikatnie uniósł mnie ku górze, po czym objęłam Selenę mało nie dusząc jej z nadmiaru emocji. Nagle stanęłam przed Louisem, który uśmiechając się niepewnie pomachał w moją stronę pędzlem. Zaśmiałam się cicho próbując udać, że wszystko gra i przytuliłam się do niego czując słodki zapach perfum. Moi przyjaciele naprawdę dobrze pachną, co jest pewnie zasługą dobrego gustu Eleanor kupującej im prezenty na święta. [...]
- Malować! - Krzyknął Harry stając na okrytym folią łóżku. Niall odwrócił się do niego obrzucając morderczym spojrzeniem, na co lokaty ucichł i zszedł z "podestu" obejmując mnie od tyłu. - Jak wam idzie kochane? - Spytał układając brodę na moim ramieniu. Zaśmiałam się na dźwięk słowa kochane i przejechałam pędzlem, po jego nosie co skutkowało panicznym krzykiem i biegiem do łazienki w wykonaniu 18 latka. Zadowolona odwróciłam się, jednak na dźwięk słów Seleny uśmiech nieco zbladł.
- Jak wam się układa? - Spytała malując kawałek obok mnie. Spojrzałam na nią nie wiedząc o co chodzi, jednak skutecznie unikała mojego wzroku wlepiając swój w ścianę. W odpowiedzi na pytanie parsknęłam śmiechem odkładając pędzel.
- Coś sugerujesz? Proszę cię, to tylko przyjaciel, chyba nie jesteś zazdrosna. - Mruknęłam krzyżując ręce na piersi. Dziewczyna odrzuciła pędzel na folię mrużąc wzrok. Była zła, za to, że coś zaczyna się układać? Że znów się do nich odzywam? Że..
- Kochasz go, przyznaj się. - Powiedziała na tyle głośno by stojący z Niall'em Louis usłyszał każde słowo. Uśmiechnęłam się delikatnie nie wiedząc co powiedzieć. - Mam rację.
- Nie masz. - Szepnęłam. - I nie musimy rozmawiać o tym właśnie tutaj.
- Wstydzisz się? - Spytała równie głośno. Eleanor złapała ją za ramię, jednak ja pokręciłam przecząco głową więc puściła i odsunęła się do chłopaków. - Wstydzisz się, że podoba ci się Styles?
- Tak, wiesz? - Powiedziałam wyjątkowo sarkastycznie i usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Spojrzałam na nie, później na El, która obdarzyła mnie przepraszającym spojrzeniem. - Dziękuje. - Mruknęłam do Seleny i wyszłam z pokoju zastając ubierającego się Harry'ego, który uniósł na mnie wzrok, po czym bez słowa wyszedł po raz kolejny trzaskając drzwiami. - Harry! - Wrzasnęłam wychodząc za nim. Chłopak zatrzymał się wsuwając dłonie do kieszeni.
- Czego mi brakuje? - Spytał lustrując się wzrokiem. - Staram się, przychodzę do ciebie, opiekuje się, a ty.. Dlaczego nie potrafisz traktować mnie jak jego? Wciąż tego nie rozumiem.. - Dokończył półszeptem wlepiając we mnie swoje tęczówki. Bez słowa podeszłam wtulając się w jego tors. Potrzebowałam go teraz bardziej niż wszystkiego innego, nie mogłam go stracić, nawet..
- Kocham Cię.. - Szepnęłam. Nawet jeśli od tego zależałaby moja szczerość. Jest mi najbliższy, zawsze może zmienić się to w uczucie. Przynajmniej powinno..

wtorek, 14 sierpnia 2012

Chapter Four.

"tak samotny dzień, nie powinien istnieć."
Harry.
Nie dawała znaków życia. Od próby minęły trzy dni, a Nina rozpłynęła się w powietrzu. Nie chodzi na zajęcia, nie pokazuje się w pracy, nie odbiera telefonów. Przyjaciele wariują. Eleanor z Perrie co chwilę próbują do niej dzwonić, oskarżają się, że to ich wina. Selena wzięła za nią zmianę w kawiarni, aby przypadkiem nikt jej nie zwolnił. Louis bez jakichkolwiek uczuć na próbach siada w koncie czekając na swoje solo. Próbuje udowodnić jaki to on nie jest twardy, jednak każdy dobrze widzi, że cierpi. To najnaturalniej unosi się w powietrzu, siebie, ani nas z pewnością nie oszuka.
- Idę tam. - Powiedziałem podnosząc się z podłogi. Zayn spojrzał na mnie zdziwiony, z resztą nie mniej jak reszta. - Żadne z was do cholery nie ma ochoty się ruszyć, to ja tam pójdę. Mam dość bezczynnego gapienia się i liczenia, że w końcu ruszy tyłek i sama do nas wróci. Coś musiało się stać, nie ma innego wyjścia. - Dodałem sięgając po przewieszoną za plecami Louisa bluzę. Chłopak podniósł na mnie wzrok nieznacznie się uśmiechając. Poszedłby tam zamiast mnie gdyby tylko miał odrobinę odwagi.
- Nie możesz.. - Szepnęła Eleanor. - Ja muszę z nią porozmawiać.
- Wiesz co? - Zapytałem kierując się w jej stronę. Dziewczyna wciąż miała zaczerwienione oczy i delikatnie trzęsące się dłonie. Była zagubiona, a ja sam dziwiłem się, że ciało może ulec takiej zmianie w ciągu kilku dni. Blada, krucha, bezbronna, tylko dlatego, że nie widziała Niny. Wszyscy jesteśmy od niej uzależnieni? - Nie chcę aby widziała cię w takim stanie. Z resztą nikt inny nie chciał wcześniej iść więc pozwól, że ja to zrobię. Jestem jedynym, który nigdy nie zaszedł jej za skórę. - Wytłumaczyłem znacząco spoglądając na Louisa, który spuścił wzrok na podłogę. To jego wina, z pewnością maczał w tym palce.
- Zadzwoń jak się czegoś dowiesz, dobra? - Powiedział Niall wkładając gitarę do pokrowca. Przytaknąłem i wsuwając dłonie do kieszeni fioletowej bluzy zamknąłem za sobą drzwi od garażu. Nie wiedziałem nawet co jej powiem, ale jedno było pewne: potrzebowała pomocy, a ja jako całkiem dobry przyjaciel muszę zrobić wszystko co w mojej mocy. Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik kierując się w stronę jej domu. Brak czasu na zbędne myślenie. Skręciłem, parkując pod jej garażem. Wysiadłem i zapukałem do drzwi poprawiając włosy. Otworzyła jej mama rzucając mi się na szyję. Nie przywykłem do takiego powitania.
- W końcu ktoś tu przyszedł.. - Zaczęła odsuwając się ode mnie. - Harry, kochanie. Proszę powiedz mi, że wiesz co się z nią stało. Od kilku dni nie wychodzi ze swoich czterech ścian, gdyby nie to, że czasem słyszę dość głośną muzykę bałabym się o jej życie.. - Mruknęła ścierając pojedynczą łzę. - Teraz też się boję, ona nic nie chce jeść, nawet..
- Obiecuję, że z nią porozmawiam. - Przerwałem uśmiechając się nieznacznie. Nagle z pokoju dziewczyny dobiegła głośna muzyka. Dobrze znałem tę piosenkę. Sam jej ją pokazałem. "Cut my life into pieces, this is my last resort. Suffocation, no breathing. Don't give a f%&# if I cut my arm, bleeding." To cytat, który nie wróży nic dobrego. Znów spojrzałem na panią Nesbitt. - Mogę? - Spytałem. Kobieta przytaknęła przepuszczając mnie w drzwiach, a ja ściągnąłem buty powoli wspinając się po schodach. Muzyka była coraz głośniejsza. Stanąłem przed drzwiami i biorąc głębszy wdech bez pukania wszedłem do środka. Dziewczyna nawet nie ruszyła się na łóżku paląc kolejnego chyba papierosa bo cały pokój przesiąknięty był tytoniowym dymem. Okropny obrazek, nie wspominając już o dość dużym napisie na ścianie. "Hollywood Whore!" Oparłem się barkiem o futrynę delikatnie przecierając oczy.
- Zaskoczony? - Spytała podnosząc się z łóżka, jednak zamiast obrócić się w moją stronę podeszła do okna gasząc papierosa. Na podłodze leżało kilka naszych wspólnych zdjęć z nieco przepalonymi punktami. - Nie spodziewałeś się takiego obrazka przychodząc tutaj mam racje? - Powiedziała odwracając się do mnie. Usiadła na parapecie nieznacznie się uśmiechając. - Nie zapytasz co się stało? Jak mogło do tego dojść? Gdzie jest twoja przyjaciółka? -
- Nie wiem jak. - Stwierdziłem przecierając oczy. Zamiast nieskazitelnej blondynki o anielskim uśmiechu i sercu przede mną stała.. sam nie wiem jak to nazwać. Czarne spodnie nieco opuszczone w pasie pobrudzone popiołem, biała koszulka w połowie w nie wciągnięta, związane włosy i spojrzenie. No właśnie, nie wyglądała na zmartwioną. - Jak to się stało?
- Powinieneś wiedzieć, kochany. - Zaczęła wyciągając kolejnego papierosa. Nieudolnie bo złapałem go i wyrzuciłem do kąta z resztą paczki. Bez reakcji oparła się plecami o szybę. - Harry, Harry, Harry.. Miałam już dość. Zawsze byłam tą kochaną dziewczyną, która zrobiłaby wszystko dla każdego z was. Bezkonfliktowa, nienaganna, ufna kurwa Nina! - Wrzasnęła schodząc z parapetu. - Nie chcę takiego czegoś wiesz dlaczego? - Spytała stając naprzeciw mnie. - Bo zamiast podziękowania zostałam zeszmacona. Dosłownie. - Odwróciła się z nadzieją, że nie zauważę napełniających jej oczy łez. - Myślałam, że coś dla was znaczę, zawsze chciałam być.. dla was ważna.
- Jesteś. - Przerwałem przejeżdżając dłonią po jej odkrytym ramieniu. Nina zadrżała odsuwając się.
- Gówno prawda Harry. - Powiedziała sarkastycznie się śmiejąc. - Uważacie się za przyjaciół? Selena wpadająca w anoreksję nie potrafi poprosić nas o pomoc, Perrie zdradzająca Zayna na każdym korku nie może z nim zerwać, Eleanor płacząca po nocach, że Kyle nie żyje! Cały czas się obwinia o ten cholerny wypadek! To nazywasz przyjaźnią? Wspólne wypady do kina, czy picie wódki? - Urwała spoglądając na mnie kątem oka. - Słuchałam waszych pieprzonych tajemnic tylko po to, żebym została uznana za arogancką tak? Nigdy nikomu nie zatruwałam głowy moim życiem, a i tak to ja się uważam za lepszą?
- Kto tak powiedział? - Spytałem chociaż tylko jedna osoba przychodziła mi do głowy.
- Oczywiście, że on. - Zapewniła jakby potrafiła czytać w moich myślach. - Dzięki niemu nie będę już taka jak byłam. Dorosłam, nie dam sobą pomiatać. Jestem niezależna, radźcie sobie sami.
- Ta niezależność to papierosy? - Spytałem pokazując dłonią na leżącą w kącie paczkę.
- Ta niezależność to fakt, że nie muszę ci już nic tłumaczyć. - Syknęła spoglądając na drzwi. - Chyba już skończyliśmy.
- Nina nie wyjdę. Nie wiem jak reszta, ale ja nie pozwolę aby to tak się skończyło. Nawet jeśli ty masz to już gdzieś.. - Powiedziałem siadając na łóżku. Dziewczyna starła dłonią jedną łzę i zajęła obok mnie. Gdzieś w środku jest nasza przyjaciółka.
Louis.
- Wybacz Eleanor, naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. - Szepnąłem, gdy tylko wyszliśmy po nieudanej z resztą próbie. Dziewczyna nie odpuszczając dorównała mi kroku. - O co ci chodzi?
- Dobrze wiesz o co mi chodzi Lou. Byłeś ostatnią osobą z którą się widziała. Musiałeś jej coś nagadać inaczej nic by się tak nie skończyło. Jeśli nie powiesz mi dlaczego..
- Powiedziałem prawdę, El. - Przerwałem otwierając samochód. Wsiadłem na miejsce kierowcy czekając aż zajmie miejsce obok mnie. Gdy to zrobiła odpaliłem silnik ruszając w stronę jej domu. Dobrze wiedziałem, że wciąż lustruje mnie wzrokiem, ale nie miałem o czym jej opowiadać. Sama dobrze wiedziała jak jest. Przyjaźni się z Niną, nie raz musiały o tym rozmawiać.
- Lou w tej chwili masz mi powiedzieć co się stało, rozumiesz?
- Nic nie zrobiłem, powiedziałem prawdę.
- Ha! Coś spieprzyłeś, brawo. Poszła do ciebie, mimo tego, co się stało, a ty jeszcze śmiałeś z czymkolwiek wyskoczyć? I pomyśleć, że jeszcze dzień wcześniej radziłam jej z tobą pogadać, no nie wierzę..
- Chciała ze mną porozmawiać? - Spytałem unosząc brew ku górze. - Selena o tym wiedziała?
- Nie było jej, miała zajęcia, z resztą.. - Zmrużyła oczy gryząc nieznacznie dolną wargę. - Co ci powiedziała?
- Co? - Parsknąłem sztucznym śmiechem wlepiając wzrok w szybę.
- Dobra, skończmy udawać, że to nie o nią chodzi i powiedz. Najlepiej cholera powiedz mi wszystko okej? Jesteśmy przyjaciółmi Louis, nie musimy się okłamywać. Powiem ci wszystko co zechcesz..
- Wystarczy, że coś dla mnie zrobisz, a będziesz znała całą prawdę. Tylko jedno, tylko tego chcę, dobrze? - Poprosiłem na chwilę spoglądając w jej stronę. Eleanor przytaknęła spuszczając wzrok na czubki butów, jakby spodziewała się o co chodzi.
- Przestań zadręczać się Kylem.. - Powiedziałem a ona starła pojedynczą łzę z policzka.