"jeśli poprosisz, zostanę."
Po strasznie męczącym treningu wspięłam się po krętych schodach wprost do sypialni. Gdy tylko zamknęłam za sobą drewniane drzwi spojrzałam w nieco zabrudzone lustro. Nigdy nie byłam maniaczką czystości, więc może dzięki temu mam więcej czasu na pasję? Zawsze rezygnując z jednego zyskujesz coś lepszego. W tym wypadku kariera wymaga nawet takich poświęceń. A może coś sobie ubzdurałam, nic nie jest wykluczone.
"Zawsze chciałaś być najlepsza, jednak nigdy nie myślałaś, że tyle wyrzeczeń będzie to kosztować, nie? Codzienne wstawanie na zajęcia, po czym bieg na złamanie karku by zdążyć na zajęcia. Wszystko tylko po to aby coś osiągnąć." Pomyślałam zsuwając z siebie dresowe spodnie. Dwa miesiące odpoczynku to znacznie za dużo jeśli chodzi o ukochaną pasję. Mogłabym tańczyć w każdej minucie życia, gdyby nie rozwód rodziców. Nigdy w domu ojca nie mogłam znaleźć miejsca dla siebie, dlatego zamykałam się w pokoju czytając ulubioną książkę. Nie znosił głośnej muzyki, nie znosił tańca, chyba nie znosił mnie. Więc dlaczego co rok lądowałam u niego na całe wakacje? Odezwał się jakiś obowiązek rodzicielski? Teraz? Po tylu latach? Cudownie, zniszczy mi życie.
"Zawsze chciałaś być najlepsza, jednak nigdy nie myślałaś, że tyle wyrzeczeń będzie to kosztować, nie? Codzienne wstawanie na zajęcia, po czym bieg na złamanie karku by zdążyć na zajęcia. Wszystko tylko po to aby coś osiągnąć." Pomyślałam zsuwając z siebie dresowe spodnie. Dwa miesiące odpoczynku to znacznie za dużo jeśli chodzi o ukochaną pasję. Mogłabym tańczyć w każdej minucie życia, gdyby nie rozwód rodziców. Nigdy w domu ojca nie mogłam znaleźć miejsca dla siebie, dlatego zamykałam się w pokoju czytając ulubioną książkę. Nie znosił głośnej muzyki, nie znosił tańca, chyba nie znosił mnie. Więc dlaczego co rok lądowałam u niego na całe wakacje? Odezwał się jakiś obowiązek rodzicielski? Teraz? Po tylu latach? Cudownie, zniszczy mi życie.
Ściągając resztę ubrań weszłam do łazienki. Zimny, oczyszczający, orzeźwiający prysznic to to czego najbardziej teraz potrzebuje. Zasunęłam za sobą drzwiczki do kabiny oblewając się strumieniem. Wzięłam głębszy wdech delektując się chwilą, gdy bez pukania ktoś wszedł do środka. Bez słowa oparł się plecami o pralkę lustrując mnie wzrokiem przez zaparowaną szybę. Jedyne co udało mi się zauważyć i rozszyfrować chłopaka to biało-granatowy T-shirt. Miał ich pełno, o ile się nie mylę na każdy dzień tygodnia. Niezbyt oryginalne. Zakręciłam wodę delikatnie wychylając głowę z kabiny..
- Czego chcesz, Lou? - Spytałam dość oschłym głosem sięgając po ręcznik. Tomlinson bez słowa podał mi go odwracając się do ściany. - Zapytałam czego chcesz, bo oglądanie mojego nagiego ciała raczej nie było głównym powodem, twojego pojawienia się tutaj. No chyba, że chciałeś przelecieć kolejną najlepszą przyjaciółkę, niestety ja ci tego nie ułatwię...
- Nie musicie mi tak dogryzać co krok. Nie wiem czy wiecie, ale byłem równie pijany co ona. Nie chciałem zrobić jej krzywdy. - Mruknął znów zatrzymując na mnie wzrok którym utkwił w oczach nie próbując nawet schodzić dalej. - Muszę z nią porozmawiać..
- Ona tego nie chce. Zachowałeś się jak palant. - Syknęłam przez zaciśnięte zęby próbując powstrzymać się od rękoczynów. - Trzeba było myśleć..
- Myślałem. - Przerwał wlepiając wzrok w podłogę. - Wiedziałem co robię.
- Co? - Spytałam zdziwiona mało nie upuszczając ręcznika. Oczywiście, że obstawiałyśmy, że to wszystko nie stało się tylko pod wpływem chwili, jednak żadna z nas chyba nie chciała usłyszeć tego z jego ust. To jak jeszcze większy cios, potwierdzenie najgorszej wersji. Pokręciłam głową nie wierząc w to co powiedział i wróciłam do pokoju. Nagle odwróciłam się uderzając w niego i ledwo utrzymując równowagę odsunęłam się o krok. Złapałam się dłonią za głowę próbując sobie wszystko poukładać. - Nic nie rozumiem.. Znamy się tyle czasu, wiemy o sobie wszystko, a w tobie nagle zbiera się pożądanie więc zaciągasz najlepszą przyjaciółkę do łóżka dobrze wiedząc jak to się skończy..
- Nie wiedziałem. To nie miało tak być.. Ja myślałem, że ona.. - Przerwał opierając się o futrynę drzwi. Zlustrowałam go wzrokiem, po czym parsknęłam śmiechem. - Co w tym śmiesznego?
- Fakt, że liczyłeś na to, że ona też na ciebie leci. Nie wiem skąd ci przyszło nawet do głowy, że taka dziewczyna zakocha się w tobie tylko dlatego, że.. - Zaśmiałam się nieco głośniej. - To żałosne, Louis. Nikt nie zakocha się w kimś kto leci do łóżka na pierwszej randce. Przepraszam, ty nie potrzebujesz nawet randki. Nina była dla ciebie o wiele za dobra nawet jak na przyjaźń, wiesz? Zawsze miała więcej cierpliwości do twoich wybryków, jednak już ją straciła, zdajesz sobie z tego sprawę? Nigdy nie była w twoim zasięgu, a ty zniszczyłeś nawet możliwość przebywania w jej towarzystwie. Powinnam ci pogratulować, nie każdy tak potrafi.
- Skąd wiesz, że nie zakochałaby się we mnie? Skąd wiesz, że jej się nie podobam - Spytał podnosząc wzrok przesycony jeszcze silniejszym bólem. Sama nie wiem co dziewczyny mogą w nim widzieć. - Co we mnie jest takiego, że wysuwasz takie wnioski? Nie jestem pieprzonym idiotom, wiem...
- Spójrz na siebie. - Po raz kolejny zlustrowałam go wzrokiem. - Jesteś przystojny, ale niczego w życiu nie osiągniesz. Ona potrzebuje kogoś silnego, zdecydowanego z planami na przyszłość. Jesteś.. nikim i niestety na tym się skończy. To dziewczyna z planami, w końcu do czegoś dojdzie. Ma talent, marzenia, wsparcie. To wszystko czego potrzebuje. Będzie kimś, nie zwiąże się z chłopakiem, który będzie miał żyć w jej cieniu! Nie zasługujesz nawet na jej cień! Chce mieć oparcie w facecie, a nie być tylko oparciem dla niego. Nie może stoczyć się z tobą na dno! - Wrzasnęłam wypychając go za drzwi, które z hukiem zatrzasnęłam. Nie sprzeciwiał się. Spokojnym krokiem zeszedł po schodach żegnając się z moją matką. Ktoś musiał powiedzieć mu prawdę.
- Myślałem. - Przerwał wlepiając wzrok w podłogę. - Wiedziałem co robię.
- Co? - Spytałam zdziwiona mało nie upuszczając ręcznika. Oczywiście, że obstawiałyśmy, że to wszystko nie stało się tylko pod wpływem chwili, jednak żadna z nas chyba nie chciała usłyszeć tego z jego ust. To jak jeszcze większy cios, potwierdzenie najgorszej wersji. Pokręciłam głową nie wierząc w to co powiedział i wróciłam do pokoju. Nagle odwróciłam się uderzając w niego i ledwo utrzymując równowagę odsunęłam się o krok. Złapałam się dłonią za głowę próbując sobie wszystko poukładać. - Nic nie rozumiem.. Znamy się tyle czasu, wiemy o sobie wszystko, a w tobie nagle zbiera się pożądanie więc zaciągasz najlepszą przyjaciółkę do łóżka dobrze wiedząc jak to się skończy..
- Nie wiedziałem. To nie miało tak być.. Ja myślałem, że ona.. - Przerwał opierając się o futrynę drzwi. Zlustrowałam go wzrokiem, po czym parsknęłam śmiechem. - Co w tym śmiesznego?
- Fakt, że liczyłeś na to, że ona też na ciebie leci. Nie wiem skąd ci przyszło nawet do głowy, że taka dziewczyna zakocha się w tobie tylko dlatego, że.. - Zaśmiałam się nieco głośniej. - To żałosne, Louis. Nikt nie zakocha się w kimś kto leci do łóżka na pierwszej randce. Przepraszam, ty nie potrzebujesz nawet randki. Nina była dla ciebie o wiele za dobra nawet jak na przyjaźń, wiesz? Zawsze miała więcej cierpliwości do twoich wybryków, jednak już ją straciła, zdajesz sobie z tego sprawę? Nigdy nie była w twoim zasięgu, a ty zniszczyłeś nawet możliwość przebywania w jej towarzystwie. Powinnam ci pogratulować, nie każdy tak potrafi.
- Skąd wiesz, że nie zakochałaby się we mnie? Skąd wiesz, że jej się nie podobam - Spytał podnosząc wzrok przesycony jeszcze silniejszym bólem. Sama nie wiem co dziewczyny mogą w nim widzieć. - Co we mnie jest takiego, że wysuwasz takie wnioski? Nie jestem pieprzonym idiotom, wiem...
- Spójrz na siebie. - Po raz kolejny zlustrowałam go wzrokiem. - Jesteś przystojny, ale niczego w życiu nie osiągniesz. Ona potrzebuje kogoś silnego, zdecydowanego z planami na przyszłość. Jesteś.. nikim i niestety na tym się skończy. To dziewczyna z planami, w końcu do czegoś dojdzie. Ma talent, marzenia, wsparcie. To wszystko czego potrzebuje. Będzie kimś, nie zwiąże się z chłopakiem, który będzie miał żyć w jej cieniu! Nie zasługujesz nawet na jej cień! Chce mieć oparcie w facecie, a nie być tylko oparciem dla niego. Nie może stoczyć się z tobą na dno! - Wrzasnęłam wypychając go za drzwi, które z hukiem zatrzasnęłam. Nie sprzeciwiał się. Spokojnym krokiem zeszedł po schodach żegnając się z moją matką. Ktoś musiał powiedzieć mu prawdę.
Eleanor.
Wsunęłam się na skórzany fotel wlepiając wzrok w przygotowujących się do próby chłopców. Brakowało mi obecności Niny, w końcu sama jako pierwsza namówiła ich abym mogła przyjść. Tylko ją tutaj zaprosili, jednak tylko ona miała jakikolwiek muzyczny talent. Teraz, gdy mieszali się w garażu Harry'ego czekając na Louisa przydałaby się jej obecność. Potrafiła doprowadzić ich do porządku, dodać otuchy, a nawet zmusić ich do działania. Bez niej zachowywali się jak dzieci. Bez swojego miejsca, bez jakiejkolwiek chęci do grania. Teraz gdy Tomlinson nawet się nie pojawiał całkowicie się pogubili. Gdyby tylko blondynka jednak zebrała się w sobie przychodząc. Wystarczyłoby jedno słowo z jej ust aby znów uśmiechnięci zaczęli od początku. Oczywiście nie zawsze było tak pięknie, ale starała się jak mogła.
- Powie mi ktoś gdzie on się do cholery podział? I z jakiej okazji ominął pierwszą próbę? Nikt miał nie omijać prób o ile dobrze pamiętam, nikt! - Spytał podirytowany Zayn, po czym upił kolejny łyk coli. Odpowiedziała mu cisza i niepewny wzrok reszty. Podniosłam się z miejsca kierując w stronę drzwi. - Idziesz gdzieś?
- Mam zamiar go tutaj przyprowadzić, bo żaden z was się nie ruszy.
- Ja pójdę. - Usłyszałam lekko drżący, lecz mocno dziewczęcy głos. Odwróciłam się w stronę wejścia zauważając blondynkę. Czarny, nieco za duży top wsunięty w jeansowe szorty, ciemne, mocno poszarpane trampki i kapelusz. Tak, kapelusz był jej znakiem rozpoznawczym. Uśmiechnęłam się wysuwając dłonie w jej stronę. Nina odwzajemniła gest rzucając plecak pod ścianę. W oczach wciąż widać było tlącą się iskierkę bólu, jednak powoli pojawiała się wątpliwość. Cierpi po tym co się stało, czy z tęsknoty za przyjacielem? Wtuliłam się w nią czując aromat kawy, którą z pewnością piła w drodze powrotnej ze szkoły. - To nie jest tak daleko, więc powinnam dać sobie radę. - Zapewniła. Niall wpatrywał się w nią z rogu uśmiechając się nieznacznie. Gdy Nina to zauważyła podbiegła do niego delikatnie muskając jego usta swoimi. Czasem zachowywali się jakby byli parą i jestem pewna, że ktoś nowy w otoczeniu z pewnością by się z tym zgodził. Dziewczyna zrobiła krok do tyłu, po czym wtuliła się w każdego po kolei jakby nie widziała ich jakiś tydzień. - Do zobaczenia, za chwilę. - Pomachała wychodząc przez drzwi garażowe.
Nina.
Wsunęłam dłonie do kieszeni. Trochę niedorzeczny pomysł abym to właśnie ja przychodziła do jego domu, jednak skoro pod wpływem chwili zgłosiłam się na ochotnika nie było innego wyjścia. Poprawiłam włosy czując dwojącą się niepewność. Czy w ogóle chciałam go zobaczyć? Odpowiedź która przychodziła mi na myśl nie byłą tą, którą chciałam dostać. Tęskniłam za nim. Za jego niepewnym wzrokiem wlepionym we mnie za każdym razem gdy się widzieliśmy. Za tym, że czekał na mnie pod szkołą wiedząc, że nie mam prawa jazdy. Za tym, że zawsze mogłam do niego zadzwonić niezależnie od godziny. Jednak najbardziej tęskniłam za głosem, za tym jak angażował się w próby i czułam, że niektóre słowa są skierowane jedynie do mnie. "Przestań." Rozkazałam sobie skręcając do drzwi. Bez przekonania zapukałam, z nadzieją, że jednak nie było go w domu. Niestety, nagle moim oczom ukazał się rozczochrany chłopak delikatnie przecierający oczy z zaspania. Jest szesnasta, a on spał zamiast ruszyć się na próbę?
- Co chcesz? - Odezwał się lekko ochrypłym głosem.
- Możemy pogadać? - Uśmiechnęłam się nieznacznie.
- A co? Już nie jesteś zbyt dobra aby się u mnie pokazywać? - Spytał unikając mojego spojrzenia. Zdezorientowana spróbowałam się odezwać jednak nie pozwolił mi na to znów wyskakując z oskarżeniami. - Zniszczyłem ci życie, jeśli chcesz mnie uderzyć zrób to tutaj. Chyba, że tego także nie jestem już godzien.
- O co ci chodzi? - Wzięłam głębszy wdech próbując się opanować. Złapałam wciąż przepełniony bólem wzrok chłopaka. Nie ogolony wyglądał jakby zamiast dwudziestu, miał co najmniej trzydzieści lat, wszystko to moja wina?
- O to, że wciąż uważasz się za lepszą, a wcale nią nie jesteś. Widzę, że znacznie myliłem się co do ciebie, jednak lubisz bawić się ludzkimi uczuciami. Gratuluje, tym razem też ci się to udało. Zadanie wykonane. - Warknął przez zaciśnięte zęby, po czym trzasnął drzwiami, a ja stałam przed nimi jeszcze chwilę próbując zrozumieć to co właśnie się stało. Przyszłam przeprosić, a zostałam psychicznie spoliczkowana. I, że to niby ja bawię się ludźmi?
Wsunęłam się na skórzany fotel wlepiając wzrok w przygotowujących się do próby chłopców. Brakowało mi obecności Niny, w końcu sama jako pierwsza namówiła ich abym mogła przyjść. Tylko ją tutaj zaprosili, jednak tylko ona miała jakikolwiek muzyczny talent. Teraz, gdy mieszali się w garażu Harry'ego czekając na Louisa przydałaby się jej obecność. Potrafiła doprowadzić ich do porządku, dodać otuchy, a nawet zmusić ich do działania. Bez niej zachowywali się jak dzieci. Bez swojego miejsca, bez jakiejkolwiek chęci do grania. Teraz gdy Tomlinson nawet się nie pojawiał całkowicie się pogubili. Gdyby tylko blondynka jednak zebrała się w sobie przychodząc. Wystarczyłoby jedno słowo z jej ust aby znów uśmiechnięci zaczęli od początku. Oczywiście nie zawsze było tak pięknie, ale starała się jak mogła.
- Powie mi ktoś gdzie on się do cholery podział? I z jakiej okazji ominął pierwszą próbę? Nikt miał nie omijać prób o ile dobrze pamiętam, nikt! - Spytał podirytowany Zayn, po czym upił kolejny łyk coli. Odpowiedziała mu cisza i niepewny wzrok reszty. Podniosłam się z miejsca kierując w stronę drzwi. - Idziesz gdzieś?
- Mam zamiar go tutaj przyprowadzić, bo żaden z was się nie ruszy.
- Ja pójdę. - Usłyszałam lekko drżący, lecz mocno dziewczęcy głos. Odwróciłam się w stronę wejścia zauważając blondynkę. Czarny, nieco za duży top wsunięty w jeansowe szorty, ciemne, mocno poszarpane trampki i kapelusz. Tak, kapelusz był jej znakiem rozpoznawczym. Uśmiechnęłam się wysuwając dłonie w jej stronę. Nina odwzajemniła gest rzucając plecak pod ścianę. W oczach wciąż widać było tlącą się iskierkę bólu, jednak powoli pojawiała się wątpliwość. Cierpi po tym co się stało, czy z tęsknoty za przyjacielem? Wtuliłam się w nią czując aromat kawy, którą z pewnością piła w drodze powrotnej ze szkoły. - To nie jest tak daleko, więc powinnam dać sobie radę. - Zapewniła. Niall wpatrywał się w nią z rogu uśmiechając się nieznacznie. Gdy Nina to zauważyła podbiegła do niego delikatnie muskając jego usta swoimi. Czasem zachowywali się jakby byli parą i jestem pewna, że ktoś nowy w otoczeniu z pewnością by się z tym zgodził. Dziewczyna zrobiła krok do tyłu, po czym wtuliła się w każdego po kolei jakby nie widziała ich jakiś tydzień. - Do zobaczenia, za chwilę. - Pomachała wychodząc przez drzwi garażowe.
Nina.
Wsunęłam dłonie do kieszeni. Trochę niedorzeczny pomysł abym to właśnie ja przychodziła do jego domu, jednak skoro pod wpływem chwili zgłosiłam się na ochotnika nie było innego wyjścia. Poprawiłam włosy czując dwojącą się niepewność. Czy w ogóle chciałam go zobaczyć? Odpowiedź która przychodziła mi na myśl nie byłą tą, którą chciałam dostać. Tęskniłam za nim. Za jego niepewnym wzrokiem wlepionym we mnie za każdym razem gdy się widzieliśmy. Za tym, że czekał na mnie pod szkołą wiedząc, że nie mam prawa jazdy. Za tym, że zawsze mogłam do niego zadzwonić niezależnie od godziny. Jednak najbardziej tęskniłam za głosem, za tym jak angażował się w próby i czułam, że niektóre słowa są skierowane jedynie do mnie. "Przestań." Rozkazałam sobie skręcając do drzwi. Bez przekonania zapukałam, z nadzieją, że jednak nie było go w domu. Niestety, nagle moim oczom ukazał się rozczochrany chłopak delikatnie przecierający oczy z zaspania. Jest szesnasta, a on spał zamiast ruszyć się na próbę?
- Co chcesz? - Odezwał się lekko ochrypłym głosem.
- Możemy pogadać? - Uśmiechnęłam się nieznacznie.
- A co? Już nie jesteś zbyt dobra aby się u mnie pokazywać? - Spytał unikając mojego spojrzenia. Zdezorientowana spróbowałam się odezwać jednak nie pozwolił mi na to znów wyskakując z oskarżeniami. - Zniszczyłem ci życie, jeśli chcesz mnie uderzyć zrób to tutaj. Chyba, że tego także nie jestem już godzien.
- O co ci chodzi? - Wzięłam głębszy wdech próbując się opanować. Złapałam wciąż przepełniony bólem wzrok chłopaka. Nie ogolony wyglądał jakby zamiast dwudziestu, miał co najmniej trzydzieści lat, wszystko to moja wina?
- O to, że wciąż uważasz się za lepszą, a wcale nią nie jesteś. Widzę, że znacznie myliłem się co do ciebie, jednak lubisz bawić się ludzkimi uczuciami. Gratuluje, tym razem też ci się to udało. Zadanie wykonane. - Warknął przez zaciśnięte zęby, po czym trzasnął drzwiami, a ja stałam przed nimi jeszcze chwilę próbując zrozumieć to co właśnie się stało. Przyszłam przeprosić, a zostałam psychicznie spoliczkowana. I, że to niby ja bawię się ludźmi?
Wspaniały, czekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałyyyy
OdpowiedzUsuńGenialne! nawet nie masz pojęcia jak mnie wciąga twoje opowiadanie, jest jednym z nie wielu jakie czytam. Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu ;)
OdpowiedzUsuńTwoj blog jest genialny ;D dziwie sie ze tak malo osob komentuje ale coz poradzic ;) kiedy mozemy spodziewac sie nastepnego rozdzialu?
OdpowiedzUsuńRose ;**
idealny jak każdy inny.
OdpowiedzUsuńczy już wspomniałam, że kocham Twoje opowiadania ? pewnie tak bo nie da się tego ukryć. czekam na kolejny i mam nadzieję, że znajdziesz czas by go napisać.
Twoja fanka. lov u x
jeśli masz chwilę to zapraszam do czytania i komentowania u mnie ( będę wdzięczna ). < 3
http://secoond-face.blogspot.com/